Morfeusz u lekarza - medyczne aspekty snu część 1.




     Cykl o snach zacznijmy od wysłania Morfeusza do lekarza. Jak wiadomo rutynowe kontrole lekarskie co jakiś czas są podstawą zdrowia ;) Krótko mówiąc będzie o naukowym i medycznym aspekcie snów, będzie też o tym mitycznym lunatyzmie, który pokazują w filmach. Postaram się unikać trudnych i długich medycznych nazw (typu zakręt potyliczno-skroniowy przyśrodkowy), bo nie o to chodzi, żeby epatować łaciną.

     Pytanie jest proste - czy taka wiedza jest w ogóle potrzebna do interpretacji snów, czy do zajmowania się snami w aspekcie duchowym? Mój pierwszy szef twierdził, że nie ma wiedzy niepotrzebnej (a potem pojawił się w naszym szpitalu system komputerowy i mu się zmieniło spojrzenie na sprawę). Na pewno podstawy warto znać - dobrze jest wiedzieć na przykład, że paraliż przysenny to nie tylko zmory i inne takie, ale przede wszystkim fizjologiczna reakcja organizmu. Warto też orientować się w tym jak sen wygląda, skąd biorą się marzenia senne i co ma na nie wpływ. Higiena snu też ma spore znaczenie - dużo się pisze o zapamiętywaniu snów i różnych metodach na jego poprawę, a o tym jak należy spać, żeby ułatwić sobie sprawę już mało kto wspomina. Nie zaszkodzi też wiedza o tym, że koszmary są po prostu czasami zaburzeniem, które może bardzo utrudniać funkcjonowanie i zamiast na siłę zmuszać kogoś do pracy nad nimi lepiej wysłać do lekarza, żeby się tym zajął.

Somnologia - młoda i stara jednocześnie 

Hippokrates (Wiki)
 
Nauka zajmująca się fizjologią snu oraz jego zaburzeniami to somnologia. Nazwa pochodzi od łacińskiego słowa "somnus" oznaczającego po prostu sen. Jest stara, bo pierwsze zaburzenia snu (głownie bezsenność) opisywały już egipskie papirusy (radziły dawać opium). Grekom i Rzymianom podobne dolegliwości nie były obce - zastanawiali się też nad tym skąd w ogóle bierze się sen. Pomysły były bardzo różne - Hippokrates twierdził, że to wynik odpływu krwi z kończyn do środka ciała, Arystoteles uważał natomiast, że wszystkiemu winne jest... jedzenie. Był przekonany, że podczas trawienia pokarmów do krwi uwalniają się opary, które działają nasennie.
Prawdziwy postęp dokonał się dopiero dużo, dużo później, bo w wieku XIX i XX. Wcześniej prowadzono badania nad snem, ale polegały one między innymi na usuwaniu kości czaszki i paczaniu na mózg śpiącego człowieka lub zwierzęcia. Jak się pewnie domyślacie chętnych do bycia obiektem podobnego paczaizmu nie było zbyt wielu ;) Po prostu trzeba było poczekać na lepsze możliwości popatrzenia na to co jest w środku. Prawdziwy postęp pojawił się z chwilą wynalezienia nieinwazyjnych metod badania tego co dzieje się w mózgu - przede wszystkim elektroencefalografii (EEG). Badanie  to umożliwia rejestrację potencjałów wytwarzanych przez mózg - wystarczy przykleić elektrody do głowy i nacisnąć przycisk (w uproszczeniu oczywiście, trzeba trochę poklikać, żeby zapis był poprawny). 

     Można więc powiedzieć, że somnologia jest nauką starą i nową jednocześnie. Starą, bo jej początki sięgają starożytności - nową, bo dopiero narzędzia dostępne w XX wieku umożliwiły uzyskanie odpowiedzi na podstawowe pytania o to, jak to wszystko działa. Odkrycia naukowe nowoczesnej somnologii miały oczywiście ogromny wpływ na naszą wiedzę dotyczącą marzeń sennych - jesteśmy w stanie "zobaczyć" jak działa mózg w chwili gdy śnimy.

Dlaczego zasypiamy?

     Nasz mózg (a więc i nasze ciało) może funkcjonować w dwóch podstawowych fizjologicznych stanach - czuwania i snu. Czuwanie to nasza normalna aktywność (w tej chwili, pisząc ten tekst znajduję się właśnie w fazie czuwania). Sen natomiast to taki stan, w którym wyłączeniu świadomości towarzyszy bezruch. Fizjologiczność snu polega przede wszystkim na tym, że da się go w pełni odwrócić. Tym sen różni się od śpiączki, która jest patologią.

     Hipotez tłumaczących to dlaczego w ogóle zapadamy w sen było wiele, większość z nich nie przetrwała próby czasu. Badano je i odrzucano po kolei, bo nie tłumaczyły dobrze wyników obserwacji. Postulowano między innymi, że sen jest skutkiem niedokrwienia mózgu, wynikiem częściowego porażenia komórek nerwowych albo kwestią braku tlenu. Była też hipoteza z tarczycą - umarła, bo okazało się, że po jej usunięciu pacjenci nadal spali normalnie.

     W latach 80tych pewien pan (Borbely zwał się on) stworzył hipotezę snu, która zgrabnie połączyła wszystkie dostępne dane, w dodatku kolejne badania potwierdziły, że ma ona sens. Wszystko wyjaśni Wam MPW - Mój Piękny Wykres. 

Zielona linia oznacza tak zwany proces C - to nasz zegar biologiczny. Odpowiada on za zmianę rytmów dobowych - dzięki niemu w ciągu dnia pozostajemy aktywni, bo jest na taki tryb "ustawiony". Jak widać na wykresie ma on postać sinusoidy (powiedzmy) i po okresie maksymalnego czuwania jego aktywność zaczyna spadać. Jednocześnie stopniowo narasta w nas potrzeba snu - Borbely nazwał to procesem S. Na Pięknym Wykresie jest ona pokazana jako linia czerwona. Potrzeba snu pojawia się m.in. w związku z kumulowaniem się tzw. hipnotoksyn, czyli substancji o działaniu nasennym. Gdy potrzeba snu jest najwyższa, a zegar biologiczny obniża aktywność czuwania zapadamy w sen. Na Wykresie to zakreślone pole. W czasie snu potrzeba snu stopniowo spada (bo już śpimy), jednocześnie w okolicach 7:00 zegar znowu przestawi się na czuwanie, więc obudzimy się i będziemy mogli iść do roboty. Później znowu narasta potrzeba snu i tak cykl się powtarza. W ogóle to się to wydaje proste - w szczególe jest bardziej skomplikowane, bo dochodzą  ośrodki snu, które się mieszczą w mózgu i jak wszystko, co mózgu dotyczy, mają długie i skomplikowane nazwy (np. brzuszno-boczne jądro przedwzrokowe). 

     Taka fizjologia (głównie ten zegar biologiczny, czyli proces C) powoduje, że mamy tzw. sowy i skowronki. Sowy zasypiają późno w nocy (około 1:00-2:00) i wstają około 9:00. Skowronki zasypiają o 22-23:00 i wstają w okolicy 6:00. Oczywiście fizjologię modyfikują nam zegary i praca - jak mamy budzik nastawiony na 5:00 to nas pewnie obudzi, ale jeśli poszliśmy spać późno to będziemy nadal senni. Organizmu nie da się oszukać. 

    Ile godzin mam spać, żeby być zdrowym? 

     Odpowiedź jest prosta - tyle ile trzeba. Oczywiście ona nic nie tłumaczy, ale jak ktoś dopyta "to ile godzin wynosi to tyle ile trzeba?", to usłyszy, że to zależy i nie da się jednoznacznie stwierdzić. W internetach można znaleźć informację, że 8h to optimum. W wielu miejscach o tym piszą i tak już się utarło, ale to uproszczenie. Są badania pokazujące, że 6-8h dla większości będzie ok. Są badania mówiące, że lepiej spać krócej niż dłużej, bo u śpiących ponad 8h ryzyko chorób sercowo-naczyniowych jest większe niż u tych, którzy śpią mniej niż sześć. 

     Na to ile snu potrzebujemy wpływają nie tylko geny, ale między innymi wiek. Noworodki śpią nawet do 20h i mają cykl czterogodzinny (każdy rodzic wie co to znaczy). Później cykl snu ulega zmianom, bo maluchy śpią w nocy i potrzebują drzemek w ciągu dnia. Z wiekiem potrzeba drzemek w ciągu dnia spada, starsze dzieci będą więc protestowały przeciwko słynnemu leżakowaniu w przedszkolu. Badania pokazują, że tylko połowa czterolatków potrzebuje snu w ciągu dnia. Adolescenci śpią w nocy, osoby starsze w nocy śpią krótko, ale powraca potrzeba drzemek w ciągu dnia. Wcześniej chodzą spać i wcześniej wstają. 

     Podsumowując - trzeba spać tyle, żeby wstać wyspanym i dobrze funkcjonować w dzień. Dla statystycznej istoty ludzkiej w okresie dorosłości będzie to 6-8h, ale są ludzie, którzy funkcjonują normalnie po pięciogodzinnym śnie. 

Co to jest ten cały REM?

     R.E.M. to taki zespół muzyczny jest ;) Oczywiście nie tylko, ale jako wielki fan mamroczącej maniery śpiewania Stipe'a nie mogłem się powstrzymać.

     Cała historia zaczęła się w 1953 roku, kiedy to dwóch panów (Aserinsky i Kleitman) odkryli, że w czasie snu są takie okresy, którym towarzyszy szybki ruch gałek ocznych. Fazę snu, w której następuje owo zjawisko nazwano fazą REM - od angielskiego rapid eye movement. Potem odkryto inne właściwości snu REM (m.in. fakt, że mężczyźni mają wtedy erekcję). Zainspirowało to dalsze badania nad architekturą snu, ich wynikiem było odkrycie, że sen składa się z różnych faz, które następują po sobie w nocy. Do owych odkryć mocno przyczyniły się badania takie jak EEG i polisomnografia.


     EEG to badanie pozwalające zobaczyć jak działa mózg. Maszyna rejestruje potencjały elektryczne rejestrowane przez elektrody przyczepione do głowy i przetwarza to na zapis graficzny. Jak to mówi jeden z moich pacjentów - "takie EKG tylko, że mózgu". Wynikiem badania EEG są tzw. robaczki, które potem ktoś musi zinterpretować. Polisomnografia to "cudowne badanie wszystkomające", bo obok EEG rejestruje wieeeele innych rzeczy (chrapanie, EKG, ruch gałek ocznych, ruchy kończyn, utlenowanie krwi i jeszcze kilka innych). 

     Należy założyć, że jeśli istnieje faza szybkiego ruchu gałek ocznych, to powinna być też faza, w której oczka ruszają się wolno albo wcale. Faktycznie tak jest - wyróżniono więc fazę nREM (czasami nazywaną SEM - wolne ruchy gałek ocznych). Potem okazało się, że nREM nie jest jednorodny, więc podzielono go na trzy fazy. Mają one bardzo trudne nazwy - N1, N2 i N3. Tak przy okazji - na wikipedii jest stary podział jeszcze z lat 60tych, wyróżniano wtedy jeszcze fazę N4. Zmiana nastąpiła w 2007 roku. 

     Cykl snu na ogół wygląda tak: N1->N2->N3->N2->REM. Po fazie REM może dojść do wybudzenia. Do "wyspania się" potrzebujemy około 4-6 takich cyklów, przy czym sam cykl snu zmienia się w czasie. Początkowo sen cechuje się dużą ilością N3, później N3 wypada z cyklu i skraca się on do N1->N2->REM. Jeden cykl trwa mniej więcej 80-120 minut.

Dobra, ale co się w tych fazach w ogóle dzieje?

     Dużo się dzieje ;) Zwłaszcza w REMie. Krótko mówiąc w fazie nREM organizm zmniejsza wydatek energetyczny. W praktyce zmniejsza się tętno i ciśnienie tętnicze, aktywność motoryczna jest niska (kolokwialnie mówiąc - nie ruszamy się). Zmniejsza się też interakcja z otoczeniem. Zmniejsza się też potliwość. Sen nREM nie wpływa natomiast na układ pokarmowy - mogłoby się wydawać, że ruchy jelitowe powinny być słabsze, podobnie jak wydzielanie różnych soków trawiennych - często tak rzeczywiście jest, ale może być na odwrót. Po  prostu układ pokarmowy ma swój własny zegar (z cyklem krótszym niż 24h), który nie patrzy na to, czy śpimy, czy nie. 

     Sen REM to zupełnie inna bajka, bo nasz organizm zaczyna nieco szaleć, co wynika z niestabilności układu nerwowego. Ciśnienie tętnicze krwi i tętno gwałtownie się zmieniają. Oddechy robią się nieregularne. U mężczyzn pojawia się wzwód (czasami też wytrysk - to są właśnie te słynne zmazy nocne). Obserwuje się też krótkie skurcze mięśni kończyn oraz ruchy języka. Aktywność mózgu ulega desynchronizacji, ale jego działanie przypomina stan czuwania. Krótko mówiąc nasz mózg działa bardzo intensywnie (nawet aktywniej niż w stanie czuwania). O tym jakie to ma znaczenie dla marzeń sennych to już w kolejnym odcinku pisał będę bardzo obszernie ;)

     Tak to wygląda w baaardzo dużym skrócie. W kolejnym odcinku przejdę do tematu marzeń sennych i zaburzeń snu - będzie o tym słynnym lunatyzmie i o tym, czy podczas snu można sobie odgryźć język. 

Komentarze

Prześlij komentarz